Dlaczego stłuszczenie wątroby jest poważnym problemem? Dane nie pozostawiają złudzeń

Dawniej stłuszczenie wątroby oznaczało po prostu, że ktoś mocno nadużywa alkoholu. Alkohol w dalszym ciągu jest poważnym problemem i uszkadza wątrobę. Jednak wraz z upływem czasu w populacjach krajów Zachodu coraz mniejszą rolę odgrywa alkohol (po prostu pije się mniej), a coraz większą - inne czynniki. Dlatego zdefiniowano nową chorobę – niealkoholowe stłuszczenie wątroby, które znane jest z angielskiego akronimu – NAFLD (non-alcoholic fatty liver disease).

 

Jest to właściwie zbiorcza nazwa na kilka różnych chorób, które układają się w pewnej kolejności. Najpierw mamy do czynienia z tzw. prostym („łagodnym”) stłuszczeniem. U pewnej części osób (szacuje się, że u 1/4) może dojść do następnego, gorszego już etapu, czyli niealkoholowego stłuszczeniowego zapalenia wątroby (oczywiście również z angielskim akronimem NASH - non-alcoholic steatohepatitis). Następnym w kolejności jest zwłóknienie tego narządu i w końcu marskość ze wszelkimi możliwymi powikłaniami, które się z nią wiążą (m.in. żylaki przełyku). Na podłożu NASH tworzy się też pierwotny rak wątroby – zwany dla odróżnienia od przerzutów do tego narządu – rakiem wątrobowokomórkowym.

Czy mamy się czego bać? Dane nie pozostawiają złudzeń. W Europie częstość występowania NAFLD wśród dorosłych ocenia się na ponad 30%. Podobnie jest w Stanach Zjednoczonych, gdzie szacuje się ten odsetek na 25%. Analogiczne dane dochodzą z Azji, chociaż uważa się, że mniej jest tam ciężkich powikłań.

A jak jest w Polsce? Szacuje się, że NAFLD (czyli zbiorczo wszystkie postacie niealkoholowego stłuszczenia wątroby) występują u ponad 20% populacji. Dla porównania znacznie bardziej znane nadciśnienie występuje u ponad 30% dorosłych Polaków. Częstość rośnie wraz z wiekiem i po 65. r.ż. wynosi już blisko 40%! Co gorsza wraz ze starzeniem się zwiększa się również ryzyko cięższych postaci, a zaawansowane włóknienie wątroby spotyka u prawie 8% osób w tej grupie wiekowej.^1,2,3